Photoshop vs GIMP – pojedynek między dwoma najpopularniejszymi edytorami graficznymi trwa od lat. Każdy z nich ma swoich entuzjastów (żeby nie użyć słowa „wyznawców”) i przeciwników. Powstało wiele for i specjalistycznych artykułów, w których niezłomnie bronią oni argumentów, przemawiających za wyższością jednej aplikacji nad drugą. Obiektywnie należy stwierdzić, że zarówno Photoshop, jak i GIMP oferują potężne możliwości manipulacji obrazem: posiadają ogromną ilość narzędzi, funkcji, filtrów oraz dostępnych wtyczek. Oba te programy są też szczytowym osiągnięciem dwóch różnych sektorów: oprogramowania komercyjnego (zamkniętego) oraz oprogramowania darmowego (otwartoźródłowego).
Photoshop jest programem płatnym, który od dawna wyznacza standardy w branżach związanych z edycją obrazów – reklamowej i fotograficznej. Jest synonimem edytora graficznego. Jest też jedynym programem do obróbki grafiki, którego nazwa stała się w języku angielskim czasownikiem – „to photoshop”, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „photoshopować”. Chociaż zmiana polityki zakupu licencji na sztandarowy produkt firmy Adobe (można ją kupić tylko za pomocą subskrypcji), wielu zniechęciła, pozycja Photoshopa na runku wydaje się być niezachwiana. Natomiast GIMP (również jego rozwidlenie Glimpse, o którym pisałem w jednym ze wcześniejszych tekstów) jest darmowy. Jest mniej popularny od swojego komercyjnego konkurenta i często nawet wyśmiewany przez grafików-profesjonalistów, oczywiście niesłusznie. Z drugiej strony jednak jest doskonale znany wśród użytkowników Linuksa, ale nie tylko. GIMP posiada również wersje pod system Windows i MacOS. Jest używany również przez przez profesjonalnych grafików.

Osobom postronnym może się wydawać, że pojedynek Photoshop – GIMP to taka trochę walka Dawida z Goliatem. Chociażby nazwy obu tych aplikacji świadczą o innych poziomach jakości. Ale to tylko pobieżne wnioski. Pomijając kilka jego niedociągnięć (np. brak obsługi palety CMYK, brak „nieinwazyjnych” funkcji takich jak warstwy dopasowania), GIMP jest programem równorzędnym Photoshopowi, albo przynajmniej stojącym na bardzo podobnym poziomie. Jeśli tak jest, pojawia się pytanie zasadnicze, które zostało zadane już wiele razy: Po co płacić za edytor graficzny (i to całkiem niemało), jeśli można pobrać za darmo edytor o bardzo zbliżonych możliwościach? Albo inaczej: Po co płacić za uzyskanie efektu na zdjęciu, jeśli taki sam efekt można otrzymać za darmo? Ośmielę się przy okazji postawić tezę, że przeciętny użytkownik, grafik-amator, czy nawet pracownik agencji reklamowej nie wykorzystuje więcej niż 60-70 % możliwości Photoshopa. Jeśli tak, to po co za niego płacić, skoro jest darmowy GIMP?
Ale nie o wadach i zaletach obu aplikacji chcę tutaj pisać.
Porównywanie narzędzi, a tym bardziej narzędzi stojących na bardzo podobnym poziomie, nie ma sensu. Dotyczy to również oprogramowania. W przypadku omawianych aplikacji różnica tkwi przede wszystkim w sposobie, jakim osiągniemy dany efekt. To, co w jednym programie uzyskujemy jednym kliknięciem, w drugim otrzymujemy przez użycie dwóch, trzech funkcji – i odwrotnie. Poza tym ogromne znaczenia w wyborze programu odgrywa gust i upodobania użytkownika. Przeważnie zdarza się, że ktoś uznaje jakąś aplikację za gorszą jedynie dlatego, że nie czuje się komfortowo podczas pracy na niej, albo po prostu nie podobają się rozwiązania poszczególnych funkcji. Nieznajomość funkcji aplikacji, albo twierdzenie, że jakaś opcje jednego edytora podoba się nam bardziej niż opcja edytora drugiego, nie może być wyznacznikiem wyższości jednego programu nad innym.
Częstym argumentem wytaczanym przeciwko GIMPowi jest rzekomy jego nieintuicyjny interfejs. Odnośnie tego pojawił się ostatnio w sieci ciekawy komentarz.
Edward Snowden to znana postać. Były pracownik CIA jest zwolennikiem oprogramowania open source. Używa komunikatora Signal, zapewniającego anonimowość Tails OSa, pozytywnie wypowiadał się o sieci Tor oraz systemie operacyjnym Qubes. 18 czerwca Snowden opublikował tweeta, w którym krótko wyraził swoją opinię o Blenderze oraz… GIMPie.

Snowden napisał:
„Za każdym razem, kiedy używam Blendera, jestem zachwycony tym, co może osiągnąć wolne i otwarte oprogramowanie. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak oni to robią. To potężne dzieło.”
Następnie dodał jeszcze kilka słów do społeczności twórców GIMPa:
„Mam szczerą nadzieję na gruntowny przegląd i zmianę interfejsu. Moglibyście zjeść Adobe na obiad.”
Zachwyt Blenderem oczywiście nie jest bezzasadny. Ta otwartoźródłowa aplikacja przeznaczona głównie do grafiki 3D (np. modelowanie i animacja), ale także grafiki 2D (np. edycja wideo, efekty specjalne), dogoniła swoich komercyjnych konkurentów. Z powodzeniem może być używana w profesjonalnych projektach np. reklamowych albo filmowych. Popularność w branży wydaje się być ograniczana jedynie przez marketing oraz przyjęte od dawna standardy.

Ale czy w przypadku GIMPa uwaga Snowdena jest uzasadniona? Czy przebudowa interfejsu użytkownika na bardziej przyjazny, sprawiłaby, że GIMP przewyższyłby Photoshopa?
Można by napisać, że i tak, i nie, bo temat ten jest kwestią złożoną.
Po pierwsze. GIMP ma po prostu inny interfejs od Photoshopa. Inny wygląd mają ikony i okna, inaczej rozmieszczone są i pogrupowane narzędzia itd. Nauka obsługi GIMPa nie jest wcale trudna – nie posiada on aż tak bardzo skomplikowanego interfejsu. Po przejściu z innego edytora, np. z Photoshopa, trzeba się do niego po prostu przyzwyczaić, przestawić na inny standard pracy. Ci, którzy zaczynają przygodę z grafiką bitmapową od GIMPa mają łatwiej, gdyż nie są obciążeni przyzwyczajeniami, wyniesionymi z innych aplikacji. Ale jeśli już przebrniemy przez podstawy obsługi GIMPa i zapoznamy się z rozkładem jego narzędzi, okazuje się on być całkiem dobry pod względem funkcjonalności.
Po drugie. GIMP, jak każdy inny program, podczas ewolucji zmieniał również swój wygląd i interfejs. Jeśli teraz pojawiają się głosy krytyki dotyczące jego skomplikowanego interfejsu, co dopiero mieli powiedzieć ci, którzy pracowali na GIMPie powiedzmy 10 lat temu? A różnica jest zauważalna. Dzisiaj, pod względem funkcjonalności, to już nie ten sam program, co dawniej.
Po trzecie. Z tego, co mi wiadomo, prace nad poprawą przyjazności interfejsu GIMPa trwają nieprzerwanie. W świecie, pojawiających się na każdym kroku rozwiązań ułatwiających życie, są to zmiany nieuniknione. Zmiana interfejsu według panujących trendów z całą pewnością przyciągnęłaby nowych użytkowników. Tylko jakie by musiały być to zmiany, żeby przekonały do GIMPa wiernych fanów produktu firmy Adobe? Musiałaby zostać przebudowana cała konstrukcja interfejsu tak, aby przypominała Photoshopa. Tylko po co tworzyć coś, co już istnieje? I jeszcze pytanie retoryczne: Czy możliwe jest stworzenie interfejsu jeszcze bardziej funkcjonalnego niż interfejs Photoshopa? Jeśli tak, to gdzie leży granica?
Wydaje mi się, że prześciganie się w tworzeniu coraz to bardziej przyjaznych interfejsów jest pułapką. Poprawiać można wszystko, i poprawiać można bez końca. Tym bardziej, że nie ma recepty na intuicyjny interfejs. Nikt jeszcze go nie zdefiniował.
Jednak na problem spojrzeć trzeba też z innej strony. GIMP jest aplikacją typu open source. Im bardziej funkcjonalny będzie jego interfejs, im łatwiejszy w użyciu, tym więcej przyciągnie użytkowników, co potencjalnie wiąże się z powiększeniem społeczności wspierającej rozwój projektu. Większa społeczność, to większe możliwości zmian GIMPa od strony programistycznej i wizualnej. Od strony programistycznej GIMP rozwija się znakomicie. Nieco gorzej ma się właśnie na polu układu interfejsu i jego funkcjonalności. Problem wydaje się tkwić w fakcie, że GIMP nie posiada stałych współpracowników, którzy zajmowaliby się projektowaniem UX. Bez odpowiednich specjalistów, niestety, ta otwartoźródłowa aplikacja nie prześcignie Photoshopa, tak jak życzyłby sobie tego Edward Snowden.

Tweet Snowdena może podziałać jak katalizator. Może po nie byle jakich słowach dopingu prace nad GIMPem nabiorą rozpędu? Może znajdzie się ktoś, kto przyśpieszy znacząco zmiany jego interfejsu? Program ten z całą pewnością zasługuje na przeniesienie na „wyższą półkę”.
GIMP cały czas rozwija się. Plany dotyczące wydania 3.X obejmują wiele ważnych zmian, takich jak np.:
- obsługa palety CMYK,
- funkcja zapisywania historii edycji w pliku XCF,
- przeniesienie interfejsu do biblioteki GTK3;
- ulepszona edycja tekstu,
- wprowadzenie narzędzia kształtów.
Nam pozostaje tylko śledzić postępy społeczności jego twórców. Każdy może pobrać tę doskonałą aplikację i wypróbować ją na własnym komputerze. Może okazać się, że interfejs GIMPa wcale nie jest taki zły, jak twierdzą specjaliści od Photoshopa.
Strona domowa edytora GIMP: gimp.org.
Nawet bawi mnie fakt, że my, Linuxiarze wciąż dyskutujemy na ten temat podczas, gdy istnieje coś takiego jak Tux Paint, który profesjonalnością pobija tego całego Photoshopa.
Mnie intryguje kierunek dyskusji. Lubię Open Source, bo Daje Możliwość Legalnego Użycia Wszystkich Możliwości Komputera.
Z drugiej strony : -ja lubię płacić za Pracę i brać za Pracę wynagrodzenie.
Zwykłem wpłacać, zmieniając wersję Linuksa, Donację taką na którą mnie stać. Ale mechanizmy dawnego Entuzjazmu przy Psotach na obszarach konkurencji Korporacyjnych, teraz trzeba zastąpić Pracą dla przyszłości technologii Informatycznych.
Dam przykład od siebie : będąc bezczynny, zadałem sobie zadanie = dysponując komputerem zmienić swoją sytuację majątkową… ( widać Ideę ( ? ) : -Każdy w Internetowej Strefie Świata dysponuje komputerem… )
Dysponuję umiejętnościami :
(+) umiem napisać działające stabilnie aplikacje ( też bazodanowe )
(+) uzupełniam obszar mojego humanistycznego wykształcenia pisząc Blogi na własnej aplikacji blogerskiej.
(+) na podstawie znajomości GIMPa, i przeszłości jako opiekun zajęć komputerowych w przedszkolu ( i kilku innych okazjach instruktarzowych ) sporządzam “Kurs GIMP dla Każdego”, który sprzedam za cenę nośników z opakowaniami.
(=) a zmierzam ku inwestycji skutku finansowego z napisanej aplikacji i reklam na Blogach, w większy projekt.
-Bo my tu w Gdyni spodziewamy się, że Bałtyk zaleje część miasta…
Brak CMYK trudno nazwać niedociągnięciem. CMYK jest przestrzenią barw używaną w technice drukarskiej. Więc automatycznie GIMP jest jednak narzędziem bardziej amatorskim.
Zależy z której strony patrzymy na problem. Brak palety CMYK w GIMPIE można “obejść” i w rezultacie wydrukować zaprojektowaną grafikę. Natomiast do grafiki tworzonej na potrzeby np. internetu CMYK oczywiście jest niepotrzebny.