Wieloznaczność terminu ,,wolne oprogramowanie” (cz. I)

Nim zajmiemy się próbą ustalenia jak należy rozumieć termin “wolne oprogramowanie” – WO, wyjaśnijmy genezę powstania tego terminu. W Części I omówione zostaną idee ruchów wolnego oprogramowania i tylko pobieżnie o uwarunkowaniach prawnych. W Części II przedstawione zostaną niezbędne interpretacje terminów powiązanych z wolnym oprogramowaniem wraz z uzasadnieniem, ważnym z punktu widzenia użytkownika Linuksa.

Część I

1. Niejednoznaczność terminu free software

“Mniej więcej w połowie lat 80. amerykański programista i współzałożyciel Free Software Foundation -FSF, Richard M. Stallman, formalnie zdefiniował termin free software, określając tym terminem oprogramowanie, które użytkownik miał prawo uruchamiać, kopiować, zmieniać udoskonalać i rozpowszechniać.”(6).

Pojawiło się również pojęcie freeware używane na określenie programów wydanych jedynie w postaci wykonywalnej, bez udostępnionego kodu źródłowego. Były to programy tylko z kodem wynikowym, czyli taki program był od razu gotowy do użytkowania. Obecnie termin freeware nie ma żadnej konkretnej, uzgodnionej definicji (6). Jestem tym stwierdzeniem o tyle zdumiony, że programy w postaci wykonywalnej oferowane są nadal, ale nie nazywane są freeware.

Zaproponowany termin spełniał dobrze wszystkie oczekiwania, tak długo, jak długo służył potrzebom środowiska akademickiego w którym i dla którego został stworzony. Stało się jednak tak, że termin free software zadomowił się również w środowiskach nie związanym z Linuksem i projektem GNU [więcej o projekcie GNU w rozdziale 6]. Z przyczyn, które nie są istotne dla dalszych rozważań, dla potrzeb systemu np. Windows pojawiły się oferty programów faktycznie typu freeware – tylko z kodem wykonywalnym, ale oferowane jako free software. W środowisku Windows, w którym programy są wyłącznie typu “proprietary software” i są obwarowane licencjami zakazującymi wszelkiego kopiowania i modyfikacji a kody źródłowe są tajemnicą firmową, programy wykonywalne, oferowane z przedrostkiem free, powinny być oznaczane adekwatnie jako freeware. Termin free oznacza nie tylko “wolny”. W odniesieniu do programów z zamkniętymi kodami źródłowymi termin free powinien być rozumiany jako “darmowy” w drugim znaczeniu tego słowa. Przypadek czy celowe działania?

Rozmyty termin free software, czego nie zauważa FSF, zaczyna żyć własnym życiem, tracąc jednoznaczność pojęcia zdefiniowane w środowisku GNU. Byt nazwany nie jest już tym samym co byt faktycznie istniejący. Termin free software zaczyna oznaczać nie koniecznie to samo co założyli jego twórcy i odbiega daleko od pierwotnej szlachetności tego terminu.

Konsekwencje tego są różne. W programach z zamkniętymi kodami, oferowanych głównie jako typu free software, ale nie tylko w takich, można i w praktyce umieszcza się, również niejawne, dodatkowe oprogramowanie w celach nie zawsze szlachetnych. Trudno stwierdzić co się mieści w zamkniętym programie. Cele szlachetne byłyby powodem do dumy a nie utajniania. Mam tu na myśli, może i niewinne programiki typu “spyware”, które szpiegują nasze poczynania podczas pracy na komputerze i poprzez sieć, wyszpiegowane dane “gdzieś” są przesyłane. Zjawisko to przyjmuje niepokojące rozmiary i przestaje być niewinną zabawą.
Nie jest zabawna możliwość, o której można było przeczytać w prasie codziennej. Poprzez zakup elektronicznego sprzętu użyteczności publicznej, udało się rozpowszechnić specjalnie napisanego wirusa, który na razie miał za zadanie rozpowszechniać się w każdy możliwy sposób, aż zainfekowany został cel ostateczny czyli sprzęt wojenny. W czasie działań wojennych, uaktywniony zdalnie wirus, sparaliżował systemy wojskowe, ułatwiając zdobycie zaatakowane terytorium.

Możliwość zaistnienia takiego scenariusza jest wystarczającym powodem do alarmu ostrzegawczego.

Używanie oprogramowania z zamkniętymi źródłami, jest zawsze obarczone pewnym ryzykiem i dobrze jest mieć świadomość ewentualnych zagrożeń.

2. Open source

Na początku roku 1998 kierownictwo Netscape Comunications Corporation, po przegranej rywalizacji przeglądarki Netscape Communicator z konkurencyjną przeglądarką Internet Explorer firmy Microsoft, rozważało udostępnienie kodu źródłowego przeglądarki Mozilla. Pojawił się wtedy problem zabezpieczenia przed nadużyciami swobodnego dostępu tych źródeł.

Istniejąca licencja GNU GPL i/lub copyleft będąca w gestii FSF, nie wchodziła w rachubę. Zaczynał się właśnie boom dot-com-ów i istniała całkiem spora grupa ludzi zainteresowanych rozwijaniem wolnego oprogramowania poza strukturami FSF, w tym skupionych wokół tworzonej wolnej dystrybucji GNU/Debian. W tym właśnie środowisku powstał i został opublikowany The Debian Free Software Guidelines – DFSG. Opisywaną sytuację wyjściową najlepiej komentuje Eric S. Raymond (ESR): “Jeżeli chcesz zmienić świat, musisz zjednać ludzi, którzy wypisują duże czeki.”. W sytuacji opisanej na wstępie, trzeba było szybko zaproponować dużym firmom bardziej strawną ideę na rzecz otwartego oprogramowania z wyakcentowaniem wyższości technicznej wolnego oprogramowania, ale bez konieczności uznawania idei wspólnotowej, przy użytkowaniu takiego oprogramowania, lansowanego przez FSF.

Obok istniejącego terminu free software zaproponowany został termin “open source” oznaczający: “otwarte, wolne, dostępne, odkryte źródła”. Termin ten precyzuje dokładnie pojęcie nieskrępowanego dostępu do źródła bez żadnych dodatkowych warunków. Termin open source nie wnika w jaki sposób staliśmy się posiadaczami programu, tylko informuje, że to konkretne oprogramowanie ma zabezpieczoną otwartość źródeł, które muszą być udostępnione każdemu zainteresowanemu bez dodatkowych warunków. Udostępnienie źródeł programu jest nade wszystko obowiązkowe zawsze wtedy gdy chcemy oprogramowanie open source zmienić lub usprawnić i tak zmodyfikowany opublikować.

Za wylansowaniem terminu open source stoi Eric S. Raymond (ESR) i Bruce Perens, który wykorzystali gotowe propozycje istniejące w formie “Umowy Społecznej Debiana”. Oto co na ten temat piszą twórcy Debiana (http://www.debian.org/social_contract):

“Autorem pomysłu określenia naszego “kontraktu ze społecznością wolnego oprogramowania” był Ean Schuessler. Bruce Perens napisał szkic tego dokumentu, który został następnie dopracowany przez rozwijających Debiana w czasie trwającej miesiąc e-mailiowej konferencji w czerwcu 1997 r i przyjętej jako publicznie określona polityka projektu Debian. Inne organizacje mogą korzystać z tego dokumentu do tworzenia innych. Jeżeli tak zrobisz, prosimy zaznaczyć że wykonujesz pracę Debiana.”

Bruce Peres usunął później odniesienia typowe dla Debiana z Wytycznych Debiana dotyczących Wolnego Oprogramowania, zastępując przykładowo termin free software terminem open source aby stworzyć nowe pojęcie “The Open Source Definition” (tamże). Tak więc podstawa definicji źródła otwartego “Open Source Definition” pochodzą z DFSG. Narodzinom terminu open source towarzyszyło narodziny nowego, silnego ruchu na rzecz wolnego oprogramowania Open Source InitiativeOSI, założonych przez obydwu wymienionych Raymonda i Peresa oraz nadzorowane przez inne znakomitości takie jak Linus Torvalds, Larry Waill i Guido van Rossum. (http://www.opensource.org, http://www.debian.org/social_contract)

OSI uzyskała znaczące uznanie w śród dużych korporacji oraz stymulowała nadużycia dowolności swobody interpretowania wprowadzonego terminu Open source, osiągając na tym polu znaczące sukcesy. Jak podaje K. Siewicz (3), sąd tylko raz zmuszony był skutecznie interweniować. Pomocne są wprowadzone własne licencje: Open Software License oraz Academic Freee License.

Tak więc OSI razem z FSF są dziś najważniejszymi instytucjami non-profit promującymi otwarte oprogramowanie.

Twierdzenia, pojawiające się również w najnowszych publikacjach, jakoby definicja Open Source urodziła się w ramach OSI, jest dalekim uproszczeniem jeżeli nie wprowadzaniem w błąd. Pomijane jest niesłusznie środowisko tworzące Debiana. O honorowanie źródła pochodzenia Open Source słusznie apelują jego twórcy. Należy ten apel uszanować.
Od niedawna wolna encyklopedia Wikipedia (http://pl.wikipedia.org/wiki/Otwarte_oprogramowanie) proponuje termin open source tłumaczyć jako “Otwarte oprogramowanie”.

Z powodów, które wyjaśnię niżej, proponuję własny termin: “Wolnoźródłowe Oprogramowanie”.

Podobnie jak w angielskim oryginale open source, termin “wolnoźródłowe oprogramowanie” oznacza wolny, niczym nie skrępowany dostęp do źródeł programów.

Zastrzeżenia może budzić nowotwór językowy “wolnoźródłowe” 1). Termin ten jest poprawnie zbudowany w oparciu o zasady zgodne z językiem polskim.

Termin “wolnoźródłowe” jest jednoznacznie zdefiniowany. Terminowi temu nie można przypisać, przynajmniej na razie, jakiekolwiek inne znaczenie.

Wolnoźródłowe oprogramowanie ma też skrót – “WO” spełnia wymóg utrzymania zadomowionego w środowisku wolnego oprogramowania skrótu – WO.

1) Słowo “wolne” w języku polskim jest zwrotem wieloznacznym, w zależności od użytego kontekstu.

Wolno – jak informuje nas Słownik Języka Polskiego, wydany przez Państwowe Wydawnictwo Naukowe w roku 1981 w tomie III na stronie 748, oznacza: “pierwszy człon wyrazów złożonych, określający jakość tego, co nazywa druga rzeczownikowa część złożenia, np. wolnodewizowy, wolnorynkowy”.

Ten “pierwszy człon wyrazów złożonych” będzie nas interesował w takim oto kontekście:

Wolny – “1. …, nie podporządkowany komuś lub czemuś; będący na swobodzie, nie uwięziony, nie zabroniony, nie skrępowany…”

Pozostaje do analizy drugi człon słowa “wolnoźródlowy”.

Źródło – na str.1081 czytamy: 2. “to, skąd coś pochodzi, wywodzi się, ma początek; to co stanowi początek czegoś…”; 3. zwykle “materiały stanowiące zasób wiedzy w jakiejś dziedzinie, będące podstawą do dalszych badań, studiów, itp.”

Zobacz również: Wieloznaczność terminu ,,wolne oprogramowanie” (cz. II)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni post

Trzy systemy, trzy strategie

Następny post

Wieloznaczność terminu ,,wolne oprogramowanie” (cz. II)

Powiązane posty