Do kogo należy rzeka GNU Linux (I)

Rzeki były od zawsze i od zawsze służyły wszystkim. Miejsca, umożliwiające przeprawę przez rzeki, czyli brody, też były dobrem wspólnym. Kiedy na terytoria zamieszkałe również “od zawsze” przez Indian, przybył nie zaproszony biały człowiek, dokonał rzeczy niebywałej. Postawił szlaban na rzecznym brodzie i kazał sobie za przeprawę płacić. Umiłowanie wolności, szczególnie wolności robienia biznesu i święte prawo własności, pozwalało, jeżeli coś co służyło wszystkim Indianom, a więc było niczyje, uznać z dnia na dzień za swoje, oznaczyć palikami i już było prawem chronione.

Wymuszanie opłaty za przeprawę przez rzekę niczyją, było jednym z pierwszych tak spektakularnych posunięć na kontynencie amerykańskim, mających na celu ograniczenie swobody komunikacji. Nic dziwnego, że Indianie bardzo tym poruszeni – protestowali. O ich determinacji świadczy to, że delegacja Indian dotarła do Waszyngtonu do samego Prezydenta i posunęła się w proteście aż do okupowania jego gabinetu.

Z podobną determinacją, w dwa wieki później, zareagowali mieszkańcy Unii Europejskiej, w proteście przeciw stawianiu barier przed swobodnym przepływem oprogramowania komputerowego jako dobra wspólnego, które służy wszystkim. UE została potraktowana tak jak kiedyś potraktowano brody rzeczne użytkowane od zawsze przez Indian.

Skoro wolne oprogramowanie nie podlega rygorom wynikających z zastrzeżonego prawa do wyłączności – proprietary software, to istnieje przemożna pokusa aby takie prawo zastrzec dla sobie, wypełniając w tym celu tylko kryteria formalne w odpowiednim urzędzie. Jest to możliwe gdyż amerykański system patentowy, różni się od patentowego prawa europejskiego, w tym od prawa polskiego. W wielkim uproszczeniu jego specyfika polega na tym, że amerykański urząd patentowy przyznaje patenty w oparciu o złożone formalnie bezbłędne wnioski patentowe i po wniesieniu stosownej opłaty. Jeżeli ktokolwiek taki patent chce potem podważyć, musi na swój koszt udowodnić swoje racje. Koszta te z reguły są znacznie wyższe niż opłata wniosku. Jest to bardzo wygodna formuła dla administracji odpowiedzialnej za patentowanie, bowiem pozwala, bez konieczności przeprowadzenia żmudnych badań celem wykazania istnienia innowacji w zgłoszeniu patentowym, na bieżące rejestrowanie nowych wniosków patentowych, tylko po stwierdzeniu dopełnienia rygorów formalnych.

Patentowanie oprogramowania jest więc odpowiednikiem pobierania opłat za przeprawę przez rzekę. Udało się to w USA, więc usilnie zabiegano o przyjęcie odpowiednich dyrektyw przez UE, które pozwalałaby, wzorem amerykańskim, równoważyć prawo autorskie z prawem do patentu. W następstwie takiej dyrektywy nastąpiłoby rychłe wysychanie źródeł rzeki GNU Linux, ograniczając ją do potoku albo wręcz do strumyczka.

Wszystkie te zabiegi sprowadzają się do zakwestionowania Umowy Społecznej według której funkcjonuje oprogramowania typu FLOSS – “Freee/Libre and Open Source Software“. Oprogramowanie to nie pozbawia nikogo autorstwa, ale zawiera zgodę autorów do wolnego od zobowiązań finansowych korzystania z tak zastrzeżonego oprogramowania, przy czym jednocześnie zabrania przywłaszczania sobie ujawnionych źródeł programów. To jest ta subtelność i jedyne źródło zasilania rzeki GNU Linux.

Zobacz też:
Do kogo należy rzeka GNU Linux (II)
Do kogo należy rzeka DNU Linux (III)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni post

Wieloznaczność terminu ,,wolne oprogramowanie” (cz. II)

Następny post

Do kogo należy rzeka GNU Linux (II)

Powiązane posty